Twór – dr Jacek Pasieczny
Rozpoznanie malarza
Malarstwo jest szczególną formą komunikacji. Zwykle opiera się na przekazie pozawerbalnym, choć należy zaznaczyć, że słowo nie jest znakiem zakazanym i czasem staje się częścią malarskiej tkanki. Komentator ma więc zwykle do dyspozycji wiele obrazów i niewiele słów. Czasem jest to tytuł, który wyznacza wąską ścieżkę dostępu do intencji autora, innym razem autokomentarz, który udostępnia szerszą perspektywę. W przypadku wystawy Jacka Pasiecznego mamy po trochu wszystkiego, choć w bardzo skondensowanej formie. Obrazy w większości opatrzone są tytułami, autor dodaje również syntetyczny opis zamysłu wystawy, którą nazywa „TWÓR”— w moim przekonaniu najważniejszym przesłaniem jest ostatni fragment jego tekstu. Powinienem również dodać, że znam autora od przeszło 20 lat, więc w mojej pamięci zapisały się liczne obrazy, słowa, zdarzenia, spotkania z nim samym i z jego malarstwem.
Czy to wystarczy, by rozpoznać malarza? Oczywiście najistotniejsze są obrazy i możliwość bezpośredniego kontaktu z nimi. Jednak to, co w obrazie najważniejsze umyka słowu, skrywa się w malarskiej tkance — niezależnie od tego czy jest powołana do tworzenia struktur abstrakcyjnych czy rozbudowanych fabularnie światów. Jeśli rodzi się w naszej głowie refleksja — z oczywistych powodów budowana zdaniami — to może ona jedynie towarzyszyć, dopełniać spotkanie z obrazem.
Malarstwo Jacka Pasiecznego nie jest jednoznaczne, nie zamyka się w kloszu jednej poetyki. Autor balansuje na krawędzi różnych metafor, cytatów, wyobrażeń. Nie da się tych obrazów „czytać” za pomocą jednego klucza. Z pozoru czytelne, przy wnikliwszym oglądzie okazują się „nieoczywiste” i wieloznaczne. Podobne wątki tematyczne zmieniają konteksty, świat realny, ten odwzorowany, miesza się z tym wykreowanym, można powiedzieć, że wręcz zacytowanym z innej odległej malarskiej rzeczywistości — jak w obrazie „Zamęt”. Innym razem techniczna samochodowa substancja przemienia się w entomologiczne eksponaty zawieszając widza w przestrzeni pomiędzy śladem rzeczywistości rozpoznawalnej a zaskakującą imaginacją.
Prezentowany zestaw nie jest jednym cyklem, w jakimś sensie porządkuje go jedynie tytuł wystawy, który w tym przypadku pełni funkcję klamry spinającej różne prace powstałe na przestrzeni 7 ostatnich lat. Odnajdujemy więc reprezentacje kilku tematów, wątków, a nawet formalnych zamysłów. Wszystko to sprawia, że mam kłopot z wyróżnieniem jednej cechy wspólnej, która by mogła charakteryzować cały zaprezentowany na wystawie zestaw, oczywiście oprócz malarskiego warsztatu, który w kontekście malarstwa wydaje się być oczywisty. W tym przypadku należy podkreślić szczególną dbałości o oddanie subtelnych relacji przestrzennych, co najlepiej można zaobserwować w pejzażach ale również w drobiazgowo malowanych wizerunkach samolotów, odwzorowanych czasem wręcz z „modelarską” dokładnością. Ale zaraz obok zobaczymy lotniczo-ptasi rój, który dopiero po chwili pozwala rozpoznać poszczególne sylwetki. Jaki jest więc ten świat Jacka Pasiecznego? Rozmaity, jak otaczająca nas rzeczywistość? Autor z pewnością jest czujnym i wnikliwym obserwatorem, może również krytykiem rzeczywistości, która jest wokół nas. Jednak ten krytyczny komentarz jest konstruowany bardzo subtelnie, w moim odczuciu jest swoistą próbą stworzenia zbioru „portretów” naszej cywilizacji — oczywiście dedykowanych do wybranych wątków. Jest jak portret osoby, który obok wizerunku próbuje zawrzeć jakiś komentarz, postawić pytania, na które każdy musi poszukać własnej odpowiedzi.
Patrząc na roje samolotów, pędzące samochody można się zastanawiać czy motto R.W. Emersona mogło by być odwrócone. Może my również próbujemy osiodłać przedmioty, ujarzmić naturę i materię świata wokół nas? A jeśli istotnie zostaliśmy „osiodłani” przez przedmioty, to z pewnością w dużej mierze na własne życzenie.